Wiarygodność zbiórki potwierdzona
Pomagam innym, teraz sama potrzebuję wsparcia
Mam na imię Bogumiła, moja przygoda zaczęła się 20 lat temu. Wówczas byłam młodą mamą dwójki dzieci, 8-letniego chłopca oraz 9-letniej dziewczynki. Pracowałam jako pielęgniarka na zakaźnym oddziale dziecięcym w szpitalu w Tarnowie. Praca dawała mi mnóstwo satysfakcji. Niesienie pomocy bezbronnym, chorym dzieciom pozwalało mi realizować swoje powołanie. Ogrom energii, uśmiech i serdeczność jaką posiadałam udzielała się nie tylko domownikom, ale również małym pacjentom i ich rodzinom. Czas z rodziną spędzałam zawsze aktywnie, chodziliśmy na wycieczki w góry, spacery, jeździliśmy na rowerach czy rolkach. Pomimo nieprzespanych nocy, kiedy poświęcałam czas dzieciom w szpitalu, wystarczało sił na inne aktywności. Dzięki mojemu aktywnemu życiu moje dzieci zaraziły się aktywnym trybem życia - syn trenował piłkę nożną, córka judo. Czułam się szczęśliwa i spełniona, mając kochającą rodzinę oraz pracę, która dawała dużo satysfakcji. Cała harmonia mojego życia została zniszczona dnia 17.08.2002 roku, gdy przechodząc przez ulicę, na oczach moich dzieci potrącił mnie motor. Do szpitala trafiłam z urazami wielonarządowymi: straciłam lewą stopę, rozerwanie mięśnia i zgniecenie kości piszczelowej i strzałkowej zmusiło lekarzy do amputacji całego podudzia, miednica była złamana w kilku miejscach, dodatkowo miałam otwarte złamanie obu kości ręki i krwiaka jamy brzusznej. Po prawie rocznym pobycie w szpitalu z przerwami na kolejne operacje i przeszczepy wróciłam do domu. Pomimo, iż rodzina, przyjaciele i znajomi dodawali mi otuchy, czasami brakowało mi sił, by walczyć dalej. Kolejne lata były bardzo trudne. Świadomość, że jako młoda kobieta muszę nauczyć się wszystkiego na nowo - całego funkcjonowania w nowej rzeczywistości, nie ułatwiało życia. Dwa lata po wypadku los się do mnie uśmiechnął, dostałam propozycję pracy, która miała polegać na opiece nad kilkumiesięcznym chłopcem. Wtedy po raz pierwszy poczułam, że pomimo swojej niepełnosprawności i traumy jaką przeżyłam, mogę być znowu potrzebna. W 2005 roku wróciłam do swojej pracy na oddział dziecięcy, jednak moja niepełnosprawność dawała się we znaki, musiałam zrezygnować ze swojego powołania. Pojawiła się bezsilność i frustracja. Po roku ponownie zaczęłam pracę w zawodzie pielęgniarki w prywatnej przychodni, gdzie pracuję, aż do teraz. Dzięki protezie udało się zmniejszyć bariery do pokonania. Obecnie potrzebuje intensywnej i kosztownej rehabilitacji po zaprotezowaniu. Niestety koszty przekraczają moje możliwości finansowe, dlatego proszę o wsparcie mojego powrotu do całkowitej sprawności. Bogumiła